Ciasto z naszego dzieciństwa - mojego osobistego trochę mniej, bo nie pamiętam, żeby mama piekła kiedykolwiek akurat to ciasto. Ale mamy koleżanek na szczęście piekły i chwała im za to! Po latach udało mi się znaleźć w zasobach rodzinnych przepis, który zabiera mnie do tamtych lat. I teraz nie popijam murzynka oranżadą tylko mlekiem :)
Składniki na bazę ciasta:
- 0,5 szklanki wody
- 3 łyżki kakao
- 1,5 szklanki cukru
- 1 cukier waniliowy
- 1 margaryna
Składniki na resztę ciasta:
- 4 jajka (białka i żółtka osobno)
- 1,5 szklanki mąki
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- kolorowa posypka cukrowa (opcjonalnie)
Składniki na bazę ciasta zagotowujemy i odlewamy 0,5 szklanki na polewę. Resztę studzimy. Po przestudzeniu wbijamy stopniowa 4 żółtka, dodajemy mąkę i proszek do pieczenia. Całość dokładnie miksujemy lub mieszamy szpatułką na gładką masę.
Z białek ubijamy pianę i dokładamy do masy delikatnie mieszając.
Z białek ubijamy pianę i dokładamy do masy delikatnie mieszając.
Ciasto wlewamy do wyłożonej papierem formy do pieczenia (u mnie duża keksówka) i pieczemy z termoobiegiem w piekarniku nagrzanym do 175 stopi C.
Po upieczeniu i lekkim wystudzeniu polewamy ciasto odłożoną wcześniej polewą i ewentualnie dekorujemy cukrową posypką.