Dzisiaj proponuję delikatnie osłodzić sobie życie i wrócić do smaków doskonale znanych z dzieciństwa. W koszyku na parapecie zalegało kilka jabłek, a moja córka tak uwielbia "klacuszki", że postanowiłam zrobić jej dzisiaj przyjemność. Nie powiem - sobie i mężowi również :)
Przepis z biblii naszych mam i babć - "Kuchni Polskiej" pod red. Stanisława Bergera - delikatnie zmodyfikowany.
Składniki:
- 2 średniej wielkości jabłka
- 250 g mąki pszennej
- 15 g świeżych drożdży (lub 4 g suchych)
- 50 g stopionego masła
- 250 ml letniego mleka
- 2 jajka
- 50 g cukru
- 1 torebka cukru waniliowego
- ew. olej do smażenia
Do większej miski wsypać mąkę. W osobnym naczyniu rozmieszać drożdże z połową mleka i łyżeczką cukru, odstawić na chwilę. W tym czasie jajka i pozostały cukier utrzeć na puszystą pianę. Wszystkie składniki dodać do mąki i dokładnie wymieszać, aż na wierzchu powstaną pęcherzyki powietrza (ja użyłam miksera). Gotowe ciasto przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 1 godzinę. W międzyczasie obrać jabłka i pokroić w kostkę (można delikatnie skropić sokiem z cytryny, żeby nie zrobiły się ciemne, ale można to sobie darować - w cieście i tak nie będzie tego widać).
Kiedy ciasto jest wyrośnięte dodajemy do niego pokrojone jabłka i dokładnie mieszamy.
Na dobrze rozgrzaną patelnię nakładamy łyżką porcję ciasta i smażymy na złoto z obu stron.
Ja po raz pierwszy smażyłam racuszki bez tłuszczu, na porządnie rozgrzanej patelni ceramicznej, która ma dno o strukturze plastra miodu. Muszę powiedzieć, że już nigdy nie usmażę ich inaczej! Smak ciasta, w którym nie czuć grama oleju jest absolutnie fantastyczny! To naprawdę miłe zaskoczenie.
Racuszki można podawać posypane cukrem pudrem, polane syropem klonowym lub płynnym miodem - koniecznie ze szklanką mleka, która jest idealnym uzupełnieniem całości :)
Smacznego!