Można ozdobić go czekoladą, owocami lub zwykłym cukrem pudrem. Bardzo polecam!
Składniki:
- 1 kg białego sera, trzykrotnie zmielonego (może być gotowy ser do serników z wiadereczka)
- 100 g miękkiego masła
- 6 żółtek
- 6 białek
- szklanka cukru
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka ekstraktu waniliowego (można w zamian dać 1 opakowanie cukru waniliowego i 1 aromat waniliowy)
- szczypta soli
- opcjonalnie: 100 g kandyzowanej skórki pomarańczowej/ rodzynek lub ulubionych bakalii
Żółtka ubijamy z cukrem na jasny kogel-mogel. Dodajemy masło i miksujemy na jednolitą masę. Stopniowo dodajemy ser i mąkę mieszając masę drewnianą łyżką.
W osobnym naczyniu ubijamy białka ze szczyptą soli tak, żeby powstała sztywna piana. Piana jest dobra w chwili, kiedy nie wypada z miski odwróconej do góry dnem. Pianę łączymy delikatnie z masą serową. Jeśli lubicie bakalie, można dodać je w tej chwili - ja zrobiłam go ze skórką pomarańczową, bo nie przepadam za rodzynkami w serniku.
Całość przelewamy do formy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w temperaturze około 160-170 stopni C przez 50 minut. Po tym czasie wyłączamy piekarnik i zostawiamy ciasto w środku do całkowitego ostygnięcia. Istnieje wtedy szansa, że sernik nie opadnie - chociaż mnie się jeszcze nie zdarzyło :)
Jeśli wolicie, żeby sernik został jasny na wierzchu można na czas pieczenia przykryć go folią aluminiową.
Smacznego!