Przez wiele miesięcy nie jedliśmy tej zupy. Ale dzisiejsze wskazania termometru, wiatr i deszcz były idealnym pretekstem do przygotowania gorącego, pysznego i niezwykle aromatycznego rosołu.
W każdym domu rosół przygotowuje się inaczej, ba - nawet w naszym domu przygotowujemy rosół w wielu odsłonach. Raz jest czysto drobiowy, innym razem wołowy, dzisiaj z kolei mieszany. Również w zależności od rodzaju mięsa i ilości dodatków rosół zmienia smak. Dzisiaj był niemal idealny - niemal, bo zabrakło ogona wołowego i kawałka indyka.
Składniki:
- 500 g szpondra wołowego (lub żeberka wołowego)
- 1 porcja rosołowa z kurczaka (lub 1 udko) bez skóry
- 300 g żołądków drobiowych (jeśli nie lubicie można zastąpić np. skrzydłem z indyka lub dowolnym kawałkiem mięsa drobiowego lub wołowego)
- 6 średnich marchewek (jeśli wolicie mniej słodki rosół można dać 3 lub 4)
- 3 średnie pietruszki
- 1/2 średniego selera
- 1/3 dużego pora
- 1/3 pęczka natki pietruszki
- sól i pieprz do smaku
Mięso dokładnie opłukać, ułożyć w dużym garnku i zalać wodą. Ustawić na dużym ogniu, żeby się zagotowało. W międzyczasie obrać warzywa. Po zagotowaniu przestawić garnek na najmniejszy ogień i delikatnie usunąć z powierzchni wywaru szumowiny. Ja zwykle robię to łyżką cedzakową, a drobiny, których nie mogę usunąć wyławiam zwykłą łyżką.
Po oczyszczeniu wywaru dodać warzywa, sól i pieprz. Ważne, żeby przypraw, a zwłaszcza soli, nie dodawać wcześniej, bo wtedy mięso nie odda zupie swojego smaku, a rosół będzie mętny. Rosół zostawiamy na 2-3 godziny na jak najmniejszym ogniu, żeby jedynie delikatnie "mrugał". Jeżeli pozwolimy, żeby gotował się zbyt mocno na pewno zmętnieje.
Przed podaniem próbujemy czy wywar jest dobrze doprawiony. Podajemy tradycyjnie z makaronem (ja do rosołu uznaję tylko niteczki, z innym makaronem po prostu mi nie smakuje :)).
Tak przygotowany rosół jest doskonałą bazą do innych zup, ale my najbardziej lubimy go w czystej postaci.
Smacznego!