Nie wiem, czy inne ciasto znika ze stołu szybciej niż karpatka :) W naszej rodzinie robi się je od zawsze, chociaż dość rzadko. Zawsze fascynował mnie proces wypiętrzania się "gór" z płasko rozsmarowanego na blasze ciasta. Takie domowe Alpy czy Karpaty (od których ciasto wzięło swą nazwę) smakują niebiańsko z domowym kremem. I chociaż moja poprawność kulinarna mi na to nie pozwala, to powiem Wam na ucho, że jeśli nie macie czasu i ochoty na zrobienie takiego kremu, możecie użyć gotowego kremu w proszku pewnej firmy na D., który wystarczy zmiksować z mlekiem - i też będzie ok :)
Składniki na ciasto:
- 250 ml wody
- 125 g masła lub margaryny
- 1 szklanka mąki
- 5 jajek
Składniki na krem:
- 3 szklanki mleka
- 0,5 szkl. cukru
- 0,5 kostki masła
- 2 opakowania cukru waniliowego
- 4 łyżki mąki krupczatki (jeśli nie macie, może być zwykła pszenna)
- 4 łyżki mąki ziemniaczanej (5, jeśli dodajecie jajka)
- 4 jajka (opcjonalnie)
dodatkowo: cukier puder do dekoracji (1-2 łyżki)
Zaczynamy od ciasta - gotujemy wodę z masłem, dodajemy mąkę i na małym ogniu energicznie mieszamy na gładką masę. Pod koniec mieszania wyłączamy palnik i odstawiamy do ostygnięcia.
W międzyczasie przygotowujemy krem - 2 szklanki mleka zagotować z cukrem i cukrem waniliowym. Pozostałą szklankę wymieszać dokładnie z mąką i jajkami) i dodać do gotującego się mleka energicznie mieszając, żeby powstał budyń, który odstawiamy do całkowitego ostygnięcia.
Do ostudzonego ciasta dodać jajka i zmiksować na jednolita masę. Ciasto rozprowadzić równo na blaszce z piekarnika wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 220 stopni C przez około 15-25 minut, aż do zbrązowienia.
Upieczone ciasto odkładamy do ostygnięcia.
Do ostudzonego budyniu dodajemy stopniowo masło miksując całość na puszysty krem.
Ciasto kroimy na pół - na jednej połowie rozprowadzamy cały krem, drugą połową przykrywamy, posypujemy cukrem pudrem.
Smacznego!